11.11.2010 23:50
M06 B3
Nadszedł w końcu upragniony ciepły i wolny dzień.
Prawdopodobnie ostatnia szansa na nabicie kilku ostatnich
kilometrów sezonu.
Obudziłem się
wcześnie.
Koło 8 rano jem już śniadanie. Przez okno w
kuchni zagląda słońce zmuszając mnie do zmiany krzesła.
Temperatura powoli rośnie. Za oknem przejeżdża motocykl.
„On może to i ja” przemyka mi przez głowę. 2 minuty
później byłem już w garażu.
On czy ona?
Do wyboru miałem stary skuter i jeszcze starszą WSKę.
Wybór mógł być tylko jeden. Czarnula była już
trochę przykurzona więc wyczyściłem ją szmatką i wyprowadziłem z
garażu. Widok własnoręcznie odratowanego, 37 letniego motocykla w
świetnym stanie budzi dumę większą niż posiadanie nowej R1. W
końcu to motocykl z duszą.
Zagadaj do mnie.
Do odpalenia takiego motocykla nie wystarczy przekręcenie
kluczyka i wciśnięcie guzika. Tu trzeba się trochę
nagimnastykować. Więc najpierw trochę przysiadów. Odkręcam
kranik i nasłuchując charakterystycznego bulgotu przelewam
gaźnik. Jeszcze 2-3 kopnięcia na sucho i wciskam kluczyk. Teraz
powinna zagadać. Jeden ruch nogą i do moich uszu dociera TEN
dźwięk. Dźwięk motocykla PRLu.
Synek, gdzie Ty
jedziesz?
Zakładam kask i dopinam kurtkę. Zdejmuję
WSKę ze stopki i w tym momencie pada pytanie mamy: „Synek,
gdzie Ty jedziesz?” Właśnie gdzie ja właściwie pojadę?
„Sam nie wiem mamo.” Mama wiedząc już, że mnie nie
zatrzyma podnosi lewą rękę. Nie wiem skąd ona zna ten gest. Też
podnoszę jej lewą. Zapinam pierwszy bieg i powoli wytaczam się na
koniec podjazdu. Spojrzenie w lewo, potem w prawo. Wąska uliczka
świeci pustkami. Skręcam w prawo. Przejazd przez garb a po
chwili znów skręt w prawo. Już wiem gdzie pojadę.
Droga, którą wybrałem nie jest jakaś za specjalna.
Wąska żużlówka biegnąca między stawami jest jednak
idealnym miejscem do porannej jazdy. Droga położona z dala od
zabudowań jest uczęszczana praktycznie tylko przez
rolników pracujących na swoich polach. Natomiast mnogość
zakrętów czyni ją bardzo atrakcyjną dla mnie jako
motocyklisty. To naprawdę wielka frajda jeździć na 2 razy
starszym od siebie motocyklu. Jedyne na co mogłem narzekać był
stan tej drogi. Nocny deszcz wypełnił wszystkie zagłębienia
wodą.
Postój zrobiłem sobie dopiero po prawie 3
kwadransach jazdy. I nie był to postój planowany.
Spotkałem kolegę idącego do sklepu po „bułki”.
Zamieniliśmy tylko kilka zdań i usłyszałem; „Sorki, ale się
spieszę”. OK to na razie – rzuciłem i
zawróciłem w stronę domu. Trochę zmarzłem przez ten czas.
„Ciepła herbata dobrze by mi zrobiła.”
Droga do
domu nie była zbyt uciążliwa. Znam te okolice dobrze i wiem gdzie
trzeba szczególnie uważać i gdzie oczekiwać
nieoczekiwanego. Na szczęście nic takiego mnie nie spotkało.
…po tym jak kończy, a nie jak zaczyna.
„Ależ ja ją wyświniałem”. Motocykl,
który jeszcze niespełna godzinę temu lśnił w słońcu teraz
był ubłocony i pokryty wszelkim innym syfem spotkanym na
drodze.
Znalezienie wiadra z gąbką zajęło mi kilka minut.
Dawno nic nie myłem. Ciepła woda i płyn do mycia naczyń to połowa
sukcesu. Druga to własne zaangażowanie. Wyczyszczenie wszystkich
zakamarków zajęło mi dłuższą chwilę. Umytą i opłukaną WSKę
pozostawiłem do wyschnięcia a sam mogłem w końcu napić się
rozgrzewającej herbaty.
Komentarze : 9
Mi w rodzinie uciekł motocykl SHL, który jakiś czas temu ktoś odkupił od wujka, a stał w stodole. Też miałem wielkie plany na odrestaurowanie ale nie wyszło. Powodzenia w rejestracji! :)
@barteksz
jeśli sprzęt pomyślnie przejdzie przeglad (w co nie watpię) to czeka go rejestracja, a potem wybieram się NA NIEJ w maju na zlot motocykli zabytkowych na tor kartingowy w Zemborzycach k. Lublina.
@ beebas i Dominik zapraszam na gg: 588620. od pisania maili wolę otwarta rozmowę. Jeśli chodzi o sam koszt to nie był on jakiś szczególnie wielki:
-WSK należała od nowości do mojego dziadka.
-sprowadzenie jej do garażu nie kosztowało mnie nic.
-koszt papieru ściernego to marne grosze
-WSK została rozkręcona do części pierwszych. Została goła rama. Na wyczyszczenie WSZYSTKICH elementów poświęciłem caluśki tydzień (od rana do wieczora)
-malowanie miałem za darmo (pomalował ja brat mamy, który jest lakiernikiem samochodowym).
-Jako, że motocykl miał przejechane raptem 6000km to silnik razem ze skrzynia nie wymagał szczególnego wkładu finansowego. Niemniej jednak obejrzał go podwórkowy specjalista (chłopak naprawia takie rzeczy za kase i ma z tego ładny grosz). Szczerze powiedziawszy nie wiem czy coś tam znalazł.
-obicie siedzenia uszyła mi mama :) koszt skaji to 100zł za taaaki kawał, że jeszcze jedno można uszyć.
-do WSKi trzeba było kupić jeszcze akumulator (instalacja była porozczepiana, a jedyny schemat, jaki udało mi się znaleźć przewidywał podłaczenie akumulatora).
-koła zostały przed malowaniem wypiaskowane, koszt 60 zł.
-lusterko jest nieoryginalne, założone jest jakieś stare, walajace się po garażu.
-jeśli chodzi o oświetlenie to sa w niej oryginalne żarówki :) w oryginalnych kloszach :)
Ta WSK jest w mojej rodzinie od nowości więc nie ma watpliwości co do oryginalności wszystkich jej elementów (prócz lusterka)
Podsumowujac: koszt odnowienia takieto motocykla zależy od jego stanu. Jeśli silnik będzie w złym stanie musisz doliczyć remont silnika. To samo dotyczy skrzyni biegów i innych elementów.
Dobra rada: przed odłaczeniem jakiegokolwiek kabelka zaznacz najpierw skad go wyciagasz. Najlepiej zapisać wszystko na kartce. Tak samo z każda śrubka. Jak przy składaniu ich zabraknie to pół biedy. Gorzej jak coś zostanie. To nie jest dobry znak.
Koszta malowania i czyszczenia powinny zamknać się w granicach 300-500 zł z lakierami.
Czas jaki trzeba poświęcić nie jest niczym ograniczony. Ale jak przywieziesz coś do garażu w lecie to na najbliższa jazdę szykuj się wraz z rozpoczęciem kolejnego sezonu.
Pomimo wszystko naprawdę warto.
Pozdrawiam miłośnika polskiej motoryzacji. Cieszy mnie fakt, że coraz więcej młodych ludzi interesuje się losem naszych rodzimych klasyków. Sam jestem zapalonym motórzystą;) Jazda WSKą zawsze sprawiała mi wiele frajdy i raczej nigdy to się nie zmieni. Do zobaczenia na trasie lub jakimś zlocie;)
Wow! Fajowy wpis motocyklisty z duszą :-) O to chodzi, o chwile spotkania ze sprzętem, o przejażdżkę bez celu a jednak po coś :-) Może i mi któregoś dnia uda się odrestaurować WFM'kę stryja (na silniku WSK'ki) i przejechać się sprzętem z czasów jego młodości :-) Jeśli możesz to proszę skrobnij mi krótkiego maila (beebas@wp.pl) bo miałbym do Cię kilka pytań w związku z "własnoręcznie odratowanym motocyklem" :-)
Tak na poważnie to możliwe że powyżej dwóch patyków :)
Jazda 30 letnim motocyklem jest fajna. Tylko czasami uciążliwa... ; >
miljart pesos w rublach szczerozloto
Jaka cena wchodzi w grę jeżeli chodzi o w pełni odrestaurowaną WSKę???Tak na tip top.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Nauka jazdy (1)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)