Najnowsze komentarze
Gratulejszyn! :D Ja też za pierws...
road do: M06 B3
dzięki :) życze sukcesów w moto p...
Mi w rodzinie uciekł motocykl SHL,...
@barteksz jeśli sprzęt pomyślnie ...
@ beebas i Dominik zapraszam na gg...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

26.09.2010 23:17

Jak zostałem dawcą czyli egzamin kat A

Motocyklistą byłem od zawsze... To znaczy zawsze chciałem być motocyklistą. W dzieciństwie chciałem być motocyklistą. 

Zaczęło się już w piaskownicy. Gdy dzieciaki jeździły po uliczkach z piasku wyścigówkami i TIRami ja jeździłem motocyklem.

Potem w wieku 14 lat przyszedł czas ma kartę motorowerową i pierwszy skuter. Traf chciał, że była to Yamaha Neos z '97r. Skuterek wymagał poklejenia plastików i wymiany tylnej opony. Poza tym wszystko było OK. Pamiętam dobrze swoją pierwszą jazdę: noc, ciemno i zimno. Przejechałem się jakieś 200m i przy zawracaniu wylądowałem w polu. Kolejne jazdy były już bardziej udane.

Czas mijał. Rok za rokiem. Sezon za sezonem.

W końcu przyszło lato roku pańskiego 2010. Rok szkolny skończył się 24 czerwca i kilka dni później pojechałem z ojcem zapisać się na kurs. Wybór padł na jeden z wielu lubelskich szkół. Kurs skończyłem w trochę ponad 2 miesiące.
Po otrzymaniu papierów zapisałem się w lubelskim WORDzie na egzamin. Termin wyznaczyli mi na piątek 24 września. Teraz pozostało mi tylko czekać. 2 tygodnie minęły jak z bicza strzelił. W czwartkowy wieczór zrobiłem sobie jeszcze małą powtórkę materiału i obkuty poszedłem spać. Wolałem nie polec na teorii.

Nadszedł piątek, dzień egzaminu. Obudziłem się wypoczęty o 9:40 rano. Termometr wskazywał 17,6 stopnia Celcjusza. Wyszedłem na balkon. Niebo było czyste. Wiatr prawie zerowy. "Idealna pogoda do zdawania" pomyślałem. Mamcia czekała w kuchni. Zjadłem śniadanie i zacząłem szwędać się po domu. Egzamin miałem wyznaczony na 13:45 a było kilka chwil po 10tej. Biorąc pod uwagę fakt, że musiałem na egzamin dojechać najpierw busem a potem MPK miałem jeszcze 2 godzinki wolnego.

O 12 wyszedłem na przystanek. Złapałem busa do Lublina a o 13 byłem już pod WORDem. Następne 45 minut minęło pod znakiem nerwowego oczekiwania. W końcu usłyszałem głos starszego pana w garniturze zapraszający na egzamin praktyczny. Pan egzaminator usiadł przy swoim stoliczku i zaczął wyczytywać po kolei nazwiska z listy. W końcu usłyszałem swoje. Wszedłem do "sali komputerowej" Było to ciasne pomieszczenie z 15 stanowiskami i stolikiem egzaminatora. Zostałem poproszony o dokument tożsamości. Jako, że dowód odbiorę dopiero w przyszły piątek wylegitymowałem się paszportem. Pan wskazał mi stanowisko. Gdy już wszyscy zajęli swoje miejsca egzaminator wytłumaczył nam dokładnie zasady przeprowadzenia egzaminu. Po krótkim przeszkoleniu i życzeniach powodzenia zaczęliśmy rozwiązywać swoje zestawy pytań.
Ja swoje rozwiązałem w równe 5 minut i po 2 minutowym sprawdzeniu kliknąłem "Zakończ". Wyświetliła mi się informacja, że udzieliłem 18/18 poprawnych odpowiedzi a wynik jest pozytywny. Wyszedłem jako 2gi.

Po około 2-3 kwadransach zostaliśmy zaproszeni do motocykla. Honda Varadero stała na placu w pełnym słońcu. Podeszło nas do niej 5ciu. Wszyscy po 30stce, tylko ja 18sto letni gówniarz. Po chwili zjawił się drugi egzaminator. Wytłumaczył nam po krótce zasady egzaminu. Dostaliśmy wszyscy po takim czepku jak noszą lekarze (względy higieniczne) oraz kamizelki z wielkim [L] z przodu i z tyłu oraz kask w rozmiarze XXXXXL. Ubrany w ten dziwaczny zestaw rozpocząłem egzamin. Wylosowałem dość łatwy zestaw: sygnał dźwiękowy i kierunkowskazy. Przekręciłem kluczyk a po chwili krótkie Biiip rozbrzmiało na placu. Potem jeszcze kierunkowskazy: włączyć i pokazać żaróweczkę. OK zrobione. Teraz naciąg łańcucha. Klęknąłem, a dobroduszny egzaminator widząc moje poświęcenie podał mi patyk, żebym sobie nie pobrudził łapek. Po sprawdzeniu podniosłem się z klęczek i rozpoczęło się drugie zadanie egzaminacyjne. Zdjąłem wiaderko z podpórki, przeprowadziłem 5m i postawiłem z powrotem na podpórce. Jeszcze kroczek w tył. I było po wszystkim. "Dobrze" usłyszałem głos egzaminatora. Kolejne zadania były niejako połączone, ale o tym za chwilę. Wsiadłem na motocykl, schowałem stopkę i ustawiłem usterka. Jeszcze krótki rzut oka po przełącznikach i kontrolkach - nie znalazłem żadnych nieprawidłowości. Sprzęgło, jedynka, przełożenie nogi, rozglądnięcie się w prawo i w lewo i ruszyłem.Tuż przed ósemką włożyłem dwójkę. Weszła bez najmniejszych problemów. Wybrałem kierunek wjazdu na ósemkę w prawo. Asfalcik na placu czyściutki, zero piaski a nawet żwiru. Ósemeczka szeroka jak autostrada. Na spokojnie i bez nerwów zrobiłem 5 czystych kółeczek. Wyjazd z ósemki bezproblemowy. Krótkie odwinięcie manetki i już wjeżdżam na slalom. Przy każdym pachołku oglądnięcie się odpowiednio w prawo lub w lewo. Nawrót i z powrotem 5 pachołków. Po piątym głęboki oddech i najtrudniejsze wg mnie zadanie na placu. Bez zbędnych ceregieli wjeżdżam na górkę. Jest to mały nasyp tuż przy stoliku egzaminatora. Zatrzymuję się mniej-więcej w połowie. Ważne jest tylko, żeby oba koła były już na wzniesieniu. Instaluję jedynkę. Zmiana nogi. Wciskam hamulec koła tylnego a puszczam przedni. Lekko dodaję gaz i puszczam sprzęgło. Gdy poczułem, że moto zaczyna ciągnąć puściłem hamulec. Honda bez problemu rusza z miejsca. Odstawiam motocykl na miejsce i zostawiwszy egzaminatora z kaskiem z uśmiechem idę do chłopaków. W tym czasie egzaminator wzywa następną osobę do siebie. -Jak było? - dostaję pytanie.-Wszystko OK. - A sprzęgło jak łapie? - Krótko, tfu to znaczy daleko - poprawiam się szybko. W pamięci pozostał jeszcze obraz krótko łapiącego sprzęgła Hondy z OSK. W tym czasie udaje mi się zdjąć kamizelkę i odkładam ją na ławkę. Jeszcze chwile rozmawiamy o naszych maszynkach, OSK w których robiliśmy kursy i ogólnie o dupie maryny. Chłopaki co chwila się zmieniają i po kilkunastu chwilach znów stoimy wszyscy przed egzaminatorem wysłuchując krótkiego wprowadzenia na temat zasad egzaminu z jazdy w ruchu drogowym. Po szkoleniu chłopaki lądują znów na ławeczce a ja dostaję kask z interkomem. Techniczny (takie bardziej oficjalne określenie mechanika-pomocnika) pomaga pozapinać mi kamizelkę i instaluje w niej krótkofalówkę. Jeszcze tylko krótki test łączności: "Słyszy mnie pan?" "Tak" odpowiadam bez chwili zastanowienia. "Proszę przygotować się do jazdy". Do motocykla mam kilkanaście metrów. Kilka kroków i już stoję nad Hondą.

Przerzucam nogę i chowam stopkę. Ustawiam jeszcze raz lusterka. Przekręcam kluczyk w stacyjce, sprzęgło, bezpiecznik w dół i zapłon. Honda zamruczała pode mną. Sprzęgło, jedynka, oglądam się w prawo i w lewo i ruszam. Nawrót w stronę bramy wyjazdowej. Dwójeczka. Egzaminator i techniczny podpinają się w busie tuż za mną. Spoglądam na światła - mijania - więc OK. Kierunkowskazy się nie świecą - nie - więc OK. Wyjazd z WORDu w prawo. Muszę się zatrzymać bo droga nie jest pusta. Wkładam jedynkę, czekam chwilę i START. Po kilkudziesięciu metrach przejście dla pieszych ze światłami. Mam fart - jest zielone. Rozpędzam Hondę do 45-48 km/h i sunę powili na przód. Skręt w prawo w Mełgiewską. Zajmuję prawy pas by po kilkuset metrach zmienić go na środkowy. Lewy pas szybko się kończy się jadę skrajnie lewym. Zbliża się nawrót. Wrzucam kierunek i zwalniam. Z naprzeciwka nadjeżdża sznur samochodów. Jest godzina 15 - zaczyna się szczyt. W końcu dostrzegam lukę. Zdecydowany start. Trochę mocniejsze odwinięcie, dwójeczka, znów odwinięcie, potem trójka i spokojnie dojeżdżam aż do skrętu w lewo na Kalinę. Czeka mnie tu trudne zadanie. Muszę przejechać przez sznur aut jadących w korku. W końcu kierowca jadący lewym pasem zatrzymuje się, ale nie jestem pewien czy puszkarz z prawego pasa mnie widzi. Czekam aż i ten drugi się zatrzyma, żeby nie było, że wymusiłem pierwszeństwo. Gdy drugi też się zatrzymał ruszam. Na przejściu za krzyżówką wyłączam kierunkowskaz. Przez Kalinę jadę spokojnie. Ot droga prosta bez większych komplikacji. Pierwszą przygodę zaliczam przy skręcie z Lwowskiej w Generała Władysława Andersa. Rondo jest w przebudowie i obowiązuje ograniczenie do 30 km/h. O mały włos nie zauważyłbym znaku tego ograniczenia. Moją uwagę przykuła młoda licealistka w baaardzo kusej spódniczce. Wiadomo - ostatnie ciepłe dni więc takie widoki niebawem się skończą. Na szczęście udaje mi się wyhamować przed znakiem. Rondo mijam bez problemu. Dalsza trasa wygląda podobnie - dojazd do świateł, czekanie, i start. I tak w kółko jeszcze kilka razy. Po kilkunastu minutach wjeżdżam z powrotem na plac. "Udało się" pomyślałem. Przez całą drogę nie słyszałem ani słowa od egzaminatora. Podjeżdżam pod chłopaków z wielkim bananem na twarzy. Dostaję polecenie przez interkom: "Proszę odstawić motocykl w miejsce z którego pan zaczynał". Odstawiam moto pod stolik egzaminatora i rozbierając się podchodzę do busa. Przez okno dostaję arkusz przebiegu egzaminu, na którym nie ma ani jednego negatywa :) Oddaję technicznemu kask i kamizelkę. I już jestem wolny :D - Do kąt z tym? - pytam. - Do domu - odpowiada egzaminator z uśmiechem. - Zapraszam następnego z panów. Pełen euforii potwierdzam jeszcze pytanie chłopaków czy zdałem. Dostaję od nich gratulacje i życząc wszystkim powodzenia zostawiam ich. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem po wyjściu z placu był telefon do mamy: "Mamo zdałem"

Jest to mój pierwszy wpis na jakimkolwiek blogu. Tekst był pisany głównie z myślą o moim elektronicznym pamiętniku, ale jako, że wyszedł mi całkiem zgrabnie postanowiłem umieścić go na blogu. Jeśli się spodoba to postaram się umieszczać również inne wpisy traktujące o mojej przygodzie z motocyklizmem.

Komentarze : 10
2010-11-16 08:03:00 strunka_k-k

Gratulejszyn! :D Ja też za pierwszym razem zdałam choć miałam lekką wątpliwość na drodze...może też coś skrobnę na ten temat w blogu :). Ogólnie śpiewałam sobie pod nosem bo to mnie uspokajało i podobało się Egzaminatorom jak się później okazało... a myślałam, że nie słyszeli ;P
Fajny wpis dla kogoś kto szykuje się do egzaminu bo opisuje wszystko. Troche mnie trzymał w napięciu więc przewinęłam na końcówkę gdzie napisałeś "mamo zdałem" i wróciłam na spokojnie do przeczytania całości ;P
Szerokości i LwG

2010-09-27 09:31:15 morham

Fajnie się czyta. Nie mniej czytałoby się jeszcze fajniej jakbyś robił więcej akapitów. Tekst by się tak nie zlewał.

Gratuluję zdania egzaminu !

2010-09-27 09:09:29 gość

Lubelski WORD, ciągłe roboty drogowe, puściutka droga na kalinie i kłopotliwe rondo przy Andersa, no i kartka z zerem błędów; dokładnie to samo co u mnie kilka miesięcy wcześniej, z tą różnicą że ja wpierw siostrze a później dziewczynie się pochwaliłem.
Pozdrawiam i czekam na kolejny wpis.

2010-09-27 08:00:45 Michaliński

Odświeżyłeś mi dokładnie to samo kropka w kropkę, co przechodziłem miesiąc temu w krakowskim WORDzie. :P Z tą tylko różnicą, że jeździłem YBR250 i o 6:15 rano :) To czekam na następne wpisy. Moto masz? Pozdrawiam! M.

2010-09-27 00:37:52 Bartek08/92

Sorki za ortografię. Rzeczywiście mogłem użyć Worda.
Błędy już poprawiłem. Wyłapałem też kilka niewciśniętych spacji.

2010-09-27 00:28:02 dawid

Lubelskie motocyklizmem stoi. Łza się w oku kręci, bo moje rodzinne strony, a exodus był dość dawno. Zdawałeś na małym Varadero - duże było obiektem moich marzeń, wyszło inaczej, a bardzo mnie ciekawi, dlaczego ten motocykl jest darzony taką niechęcią przez redakcję Ścigacza. Twoja ortografia trochę kuleje, ale masz styl reporterski, a to się liczy. Łatwiej zamienić drógi na drugi, niż nauczyć się ciekawie pisać. Pisz, jak dosiadłeś swojego pierwszego rumaka, pisz o nawijanych kilometrach po Roztoczu i dalej, o pierwszej glebie (nie życzę, ale kto nie leżał...), będzie ciekawa lektura z pewnością. Pozdrawiam i gratuluję.

2010-09-27 00:08:40 SupermotoSupergrega

Aaa, zapomniałem dodać. Ten tytuł to masz jak wymyślony przez profesjonalnego copywritera. Super.

2010-09-27 00:07:38 SupermotoSupergrega

Dzięki za ten wpis. Dobrze się czyta. Patrzysz oczami motocyklisty: czy jest piasek na asfalcie, jak wyjdzie podjazd. Pisz dalej. Ortografią się nie przejmuj. Od tego są edytory tekstowe. Piszesz bardzo ciekawie.

2010-09-26 23:58:30 beebas

Umieszczaj jak najbardziej :-) Polecam pisać tekst w Wordzie (lub innym programie mającym sprawdzanie polskiej pisowni) i tuż przed wklejeniem na Riderbloga sprawdzić pisownię - unikniesz dzięki temu większości błędów ortograficznych, a jak się jakiś od czasu do czasu przemknie to pikusik ;-) Będzie ładniej i poprawniej - poza tym ciekawy wpis - czekam na kolejne :-)

2010-09-26 23:41:46 daniel

fajnie się czyta, ale popracuj nad otografią

  • Dodaj komentarz

Tagi

Egzamin kat A (1), wsk (1)